poniedziałek, 3 lutego 2014

Tajlandia/Kambodża - pierwsza wyprawa - odcinek 14 - Sukhothai

O 3:39 dojeżdżamy do Phitsanulok. Od razu kupujemy bilety na pociag do Ayutthaya na następny dzień (880THB). Odganiamy się od kierowców tuk-tuków i na piechotę znajdujemy przy stacji hotel Amarin - bierzemy pokoj na 2 noce (960THB za 2 noce bez sniadania) i padamy na łóżka.
O 8:00 wymarsz z hotelu, łapiemy songthaew i jedziemy na dworzec autobusowy (50THB). Na dworcu stoi jakaś kobieta i jak widzi białasa to od razu pyta dokąd chce jechać i kieruje go do odpowiedniej kasy a potem do odpowiedniego autobusu. Kupujemy bilety do Sukhotai (39THB - autobus z klimą). Pakujemy się do autobusu i jedziemy godzinę. Wysiadamy w Sukhotai, od razu nas zaczepiają kierowcy - proponują kurs z dworca do "Old Town" za 200THB. Pukamy się wymownie po głowach więc odpuszczają. Znajduje nas naganiacz od songthaew - za 20THB jedziemy do "Old Town" miejscową atrakcją. Atrakcja ta to jakaś garażowa konstrukcja - skrzyżowanie ciężarówki z wozem drabiniastym (drewnianym!). W środku 3 rzędy ławek (wersja bardziej dochodowa). Jedziemy okolo 30 minut i w końcu dojeżdżamy do centrum starego Sukhotai. Ktos nam wciska mapkę ruin z zaznaczoną trasą zwiedzania i pokazuje swoją wypożyczalnię rowerów (40THB za dzień). Idziemy wzdłuż ulicy szukając restauracji "MV". Znajdujemy ją po paru minutach. Zamawiamy śniadanie (ryż z jajkiem i kurczak, duże porcje, herbata lipton (ale bez cytryny) - 130THB za 2 osoby). Po śniadaniu wynajmujemy w restauracji skuter na cały dzień (150THB). Po krótkim szkoleniu jestem już wymiataczem tajskich ulic. W myślach cały czas tylko sobie powtarzam "jedź lewą stroną" i śmigam jakbym tu mieszkał od urodzenia. Motorek jest pełen wypas - 4 biegi do przodu, półautomatyczna skrzynia biegow i 140km/h na budziku. Jedziemy do kasy parku - płacimy za bilety 150THB/osobę i 20THB za wjazd motorem. Jeździmy od światyni do światyni. Wszystkie światynie są w ruinie ale bardziej nam się podobają niż te całe w złocie. Tu czuć uplyw czasu i historię. O 16:00 zwracamy skuter i wsiadamy w songthaew do Sukhotai (20THB). Oprócz nas w busiku jest jeszcze 4 białasów. W sumie to nawet fajnie - pusty busik więc szybko dotrzemy na miejsce. Na 2km przed dworcem busik podjeżdża pod szkołę i zaczyna robić za gimbus. Kierowca upakowuje dzieciaki w busiku jak sardynki. Zmiescilo sie tam ze 40 dzieci i nas 6 białasów. Część dzieciaków stoi na stopniach. Podjeżdżamy w końcu na dworzec. Naganiacz pyta nas gdzie chcemy jechać - a na dźwięk słowa "Phitsanoluk" od razu nas prowadzi do autobusu. Bilety kupujemy u konduktorki (39THB) i w godzinę jesteśmy w Phitsanoluk. Z dworca bierzemy songthaew za 60THB do hotelu. Kolację jemy w restaruacji hotelowej - choć były problemy z dogadaniem się z obsługą - w menu sa potrawy w dwóch językach - po tajsku i angielsku ale moja towarzyszka wybrała potrawę w której zawarta była opcja "lub" - kelnerka wyleciała na ulicę i przywlekła za sobą jakąs kobiecinę której wydawało się że zna angielski. W końcu moja żona machnęła ręką i powiedziała że co jej przyniosą to zje. Płacimy za kolacje i 2 cole 125THB. Teraz lulu bo o 3:51 nad ranem mamy pociąg do Ayutthaya.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz