Dogadujemy cenę (80THB) i po
kilku minutach jazdy jesteśmy na dworcu. Kierowca jest mily i uczynny więc na
migi każemy mu czekać aż odbierzemy bagaże. Odbieramy walizy i każemy mu jechać
na "bus station" - nie kuma wiec ja mu na to "rot suphanburi,
chao phrom market". Gość jarzy i wiezie nas. Wyszukuje nam autobus do
Suphanburi i przenosi walizki. Daję mu umowione extra 50THB i jest bardzo
szczęśliwy. Pakujemy się na siedzenia najzwyklejszego tajskiego pekaesa. W
środku lekki dramat, podłoga drewniana (pewnie dlatego brakuje im lasow z
drzewami tekowymi ;-), dwa rzędy siedześ z przejsciem po środku z tym ze lewy
rząd ma po dwa siedzenia ale prawy po trzy (prawie jak samolot). Pod sufitem
zamontowane są wiatraki które kręcą się w czasie postoju chłodząc pasażerów.
Większość okien jest otwarta. Kupujemy na zewnątrz 2 butelki pepsi. Sprzedawca
przelewa nam te butelki do foliowych torebek, wsadza do nich rurki i wręcza
nam. W ten sposób nie będzie problemu ze zwrotem butelek (kaucja!)(18THB).
Autobus rusza, dogadujemy się na migi z konduktorką że chcemy do Kanchanaburi
(w przewodniku pisze żeby jej to powiedzieć to wysadzą nas wcześniej pod
autobusem #411 a jak tego nie zrobimy to potem będziemy dymać z powrotem na
piechote). Płacimy za bilet do Suphanburi 100THB. Autobus ciągnie się jak krew
z nosa. Staje na każde żądanie pasażerów i czasem jedzie tak
wolno żeby ludzie mogli do niego
wskoczyć w czasie jazdy. Przebywamy odległość 70km w prawie 2h. Wysadzają nas na
dworcu w Suphanburi, kierowca wynosi nam walizki i wnosi je aż do autobusu do
Kanchanaburi pokazując w ten sposób który to autobus. Trudno zabłądzić w tym
kraju J. Przed odjazdem autobusu wyskakujemy jeszcze po
puszkę pepsi (15THB) i ruszamy. Na 17 jesteśmy w Kanchanaburi. Tyłki nas bolą
od siedzeń ale jesteśmy dumni że dotarliśmy na miejsce. Na dworcu odganiamy się
od naganiaczy guesthouse'ów i wyciagamy przewodnik szukając w nim miejsca na
nocleg (nie robiliśmy wcześniej rezerwacji). Wybieramy guesthouse "Sam's
house" - bierzemy songthaew (60THB). Są wolne pokoje. Proponujemy
kierowcy, żeby nas jutro powoził według naszego planu (od 7:00-16:00 - około
150km do przejechania) - ustalamy cene 1200THB. Oglądamy pokoje w guesthousie.
To nasz pierwszy guesthouse na trasie i nie wiemy czego się można spodziewać.
Pierwszy pokój jaki widzimy jest najtańszym z klimą (350THB) - pokój ma wygląd
raczej spartański, łazienka nie wygląda za atrakcyjnie. Prosimy o pokazanie
najlepszego - jest to bungalow na palach nad rzeka Kwai, wygląda o niebo lepiej
choć i tak daleko mu do hotelowych standardow. Bierzemy go jednak (600THB).
Jemy kolację w restauracji w guesthousie (135THB dla 2 osoób) i idziemy spać.
Rano czeka nas pobudka o 6:00.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz