Rano o 8 z minutami dojeżdżamy do
Surat Thani. Na dworcu kupujemy łączone bilety autobus-prom do Koh Samui
(200THB) i wsiadamy do autobusu. Jedziemy ponad godzinę do przystani promów w
Don Sak. Wsiadamy na prom i po półtorej godziny rejsu jesteśmy na Koh Samui.
Nie mamy zarezerwowanego hotelu więc wręczam mojej żonie telefon (lepiej nawija
po angielsku :) i obdzwaniamy kilka hoteli (wolimy jednak hotele od
guesthouse'ow – nie wiem czemu ;-). Hotel się szybko znajduje. Wynegocjowaliśmy
nawet zniżke za pokój ze śniadaniem (1350THB/noc). Teraz trzeba znaleźć
transport. Taksówkarze stoją i czekają w porcie. Pytamy o cenę i za odległość
10km słyszymy odpowiedź - 400THB. Padamy z wrażenia. Idziemy do drugiego
taksówkarza - to samo. Znaczy się jest tutaj zmowa cenowa. Za 400THB w Bangkoku
to by mnie 30km na lotnisko przewieźli (płatnymi autostradami) - no ale to nie
Bangkok. Zlewamy taksowkarzy licząc na to że któryś się wyłamie i za nami
pojedzie. Ale nikt się nie rusza. Wychodzimy na główną ulicę złapać tam okazję
ale główna ulica to jakaś zapomniana wiejska droga przez kompletne odludzie.
Nic tylko siaść i płakać. Podjeżdża do nas jeden z taksówkarzy z portu i mówi
że za 300THB nas zawiezie. Ambicja nam nie pozwala się zgodzić. Olewamy go i
stoimy dalej na ulicy w pełnym słońcu. W końcu łapiemy okazję. Zatrzymuje się
jakiś białas jadący jeep'em. Pakujemy się na pakę z walizami i zaczynamy
zwiedzać wyspę. Uprzejmy białas wysadza nas w mieście skąd dzieli nas już tylko
5km do hotelu Sila Resort. Nie ma szans na
żaden transport. Taksowkarze znowu krzyczą 300THB - znajdujemy jednego
który godzi się jechać za 200THB i w końcu docieramy do hotelu. Oglądamy pokój
i decydujemy się w nim zamieszkać przez najbliższe 5 dni. Hotel podzielony jest
na 2 części - a dzieli go ulica (ruchliwa jak cholera). Droga z pokoju na plażę
to jak gra komputerowa Frogger. Śmigamy między samochodami z dwutygodniową
wprawą. Plaża jest wąska, piaszczysta ale mało na niej ludzi i nie ma fal w
morzu. Można spokojnie pływać (tym bardziej że woda jest bardzo ciepła).
Rzucamy się do morza ocienionego zwisającymi palmami kokosowymi i tak spędzamy
resztę dnia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz