wtorek, 4 lutego 2014

Tajlandia/Kambodża - pierwsza wyprawa - odcinek 17 - Koh Samui


Rano o 8 z minutami dojeżdżamy do Surat Thani. Na dworcu kupujemy łączone bilety autobus-prom do Koh Samui (200THB) i wsiadamy do autobusu. Jedziemy ponad godzinę do przystani promów w Don Sak. Wsiadamy na prom i po półtorej godziny rejsu jesteśmy na Koh Samui. Nie mamy zarezerwowanego hotelu więc wręczam mojej żonie telefon (lepiej nawija po angielsku :) i obdzwaniamy kilka hoteli (wolimy jednak hotele od guesthouse'ow – nie wiem czemu ;-). Hotel się szybko znajduje. Wynegocjowaliśmy nawet zniżke za pokój ze śniadaniem (1350THB/noc). Teraz trzeba znaleźć transport. Taksówkarze stoją i czekają w porcie. Pytamy o cenę i za odległość 10km słyszymy odpowiedź - 400THB. Padamy z wrażenia. Idziemy do drugiego taksówkarza - to samo. Znaczy się jest tutaj zmowa cenowa. Za 400THB w Bangkoku to by mnie 30km na lotnisko przewieźli (płatnymi autostradami) - no ale to nie Bangkok. Zlewamy taksowkarzy licząc na to że któryś się wyłamie i za nami pojedzie. Ale nikt się nie rusza. Wychodzimy na główną ulicę złapać tam okazję ale główna ulica to jakaś zapomniana wiejska droga przez kompletne odludzie. Nic tylko siaść i płakać. Podjeżdża do nas jeden z taksówkarzy z portu i mówi że za 300THB nas zawiezie. Ambicja nam nie pozwala się zgodzić. Olewamy go i stoimy dalej na ulicy w pełnym słońcu. W końcu łapiemy okazję. Zatrzymuje się jakiś białas jadący jeep'em. Pakujemy się na pakę z walizami i zaczynamy zwiedzać wyspę. Uprzejmy białas wysadza nas w mieście skąd dzieli nas już tylko 5km do hotelu Sila Resort. Nie ma szans na  żaden transport. Taksowkarze znowu krzyczą 300THB - znajdujemy jednego który godzi się jechać za 200THB i w końcu docieramy do hotelu. Oglądamy pokój i decydujemy się w nim zamieszkać przez najbliższe 5 dni. Hotel podzielony jest na 2 części - a dzieli go ulica (ruchliwa jak cholera). Droga z pokoju na plażę to jak gra komputerowa Frogger. Śmigamy między samochodami z dwutygodniową wprawą. Plaża jest wąska, piaszczysta ale mało na niej ludzi i nie ma fal w morzu. Można spokojnie pływać (tym bardziej że woda jest bardzo ciepła). Rzucamy się do morza ocienionego zwisającymi palmami kokosowymi i tak spędzamy resztę dnia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz