Rano śniadanie i o 8:00 wsiadamy
do samochodu który z pod naszego hotelu wiezie nas do przystani Grand Sea na
rejs do Koh Phangan. Rejs trwa 1/2h i jest nieszczegolnie sympatyczny. Łódź
jest bardzo szybka, ma 3 silniki i pruje po falach z predkaścią ponad 52km/h.
Łódź co chwilę wyskakuje ponad wodę a po chwili spadając w nią udeża z wielkim
hukiem. Wszyscy w łodzi podskakują i zastanawiają się jak duże uderzenie ta
łódź jest w stanie
wytrzymać. Łódź wytrzymuje i
wysiadamy w końcu na Koh Phangan. Czeka tam na nas taksówka która zabiera nas
na północną część wyspy przy wyspie Koh Ma. Wysiadamy i na piechotę brodząc po
pas w morzu przechodzimy miedzy wyspami. Jesteśmy na Koh Ma. Na końcu cypla
rozkładamy ręczniki i podziwiamy miejscową faunę i florę podmorską (obie bardzo
ladne). O 14:00 wracamy na Koh Phangan i jemy obiad w restauracji przy brzegu
(155THB). O 15:00 zabiera nas taksówka zamówiona przez organizatora i zawozi na
połódniowy kraniec wyspy skąd przesiadamy się na łódź i znowu skączac po falach
dopływamy do Koh Samui. Wysiadamy obiecując sobie unikać podobnych doświadczeń
w przyszłości. Wracamy do hotelu spieczeni na czerwono jak raki (a przecież
dzień był pochmurny!) i obkładamy się zimnymi kompresami przez reszte wieczoru.
Tradycyjnie jak co roku pierwsze pływanie na rafach kończy się poparzeniem :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz