Wstajemy o 5 rano po
nieprzespanej nocy, pogryzieni (nie mam pojecia przez co - i wolę nie
wiedzieć). Pracownik kolei składa nasze łóżka i zabiera pościel. Po pociągu
biegają kelnerzy z kawą i śniadaniami (odpłatnie). Przed 6 rano jesteśmy w
Bangkoku.
Zostawiamy bagaż w przechowalni
(110THB!) i idziemy na piechotę w kierunku Dusit. O 8:00 jesteśmy przed
wejściem do ZOO w Dusit. Płacimy za wstęp (200THB) i zwiedzamy przez kilka
godzin. Bardzo małe zoo ale dość sympatycznie urządzone. Mają w nim kilka
ciekawych zwierzaków jak pandy czerwone oraz biale tygrysy.
O 14:00 bierzmy tuk-tuka (80THB)
i jedziemy na dworzec kolejowy, stamtąd idziemy do chińskiej dzielnicy kupić
rambutany (25THB) i mangostany (70THB). Przy okazji kupujemy puszkę z durianem
(60THB) - będziemy testować po powrocie. Wracamy na dworzec, odbieramy bagaż z
przechowalni, bierzemy taksówkę i jedziemy na lotnisko (to nasz drugi raz w Tajlandii
że jedziemy taksówką według wskazań taksometru - pierwszy raz z lotniska a
drugi na lotnisko, poza tymi razami nikt nigdy nie chciał włączyć taksometru i
ceny zawsze były umowne). Za taksowkę placimy 200THB - dorzucam kierowcy
jeszcze 100THB i jest zaskoczony i szczęśliwy. Na lotnisku odprawiamy bagaż,
wymieniamy bahty na euro, przechodzimy kontrolę paszportow (brak opłaty
wylotowej – właśnie w trakcie naszego pobytu ją zlikwidowali) i wsiadamy do
samolotu linii Cathay Pacific lecącego z Bangkoku do Hong Kongu. Przesiadka na
samolot do Paryża (CDG) i w Paryżu cyrk z szukaniem stanowiska LOTu (żeby
dostać karty pokładowe) – mała podpowiedź – podobno karty pokładowe LOTu można
dostać w strefie tranzytowej na stanowisku American Airlines (ale nikogo tam
nie było więc musiałem szukać gdzieś indziej) – druga możliwość to przejść
odprawę i wyjść na halę odlotów – znaleźć stanowisko LOTu (a jak tam nikogo nie
będzie to Lufthanse) i tam odprawić się bez bagaży (ja tak zrobiłem).
W końcu mamy karty pokładowe, wsiadamy do Embraera i lecimy do Polski.
Tak kończy się nasza trzytygodniowa podróż.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz