Wstajemy rano i biegniemy na
śniadanie. Śniadanie jest a la carte (w cenie pokoju) więc kelnerka przynosi
nam menu w którym wszystkie pozycje są po angielsku a pod nimi tłumaczenie na
tajski. Wskazujemy palcem i pani leci zamawiać do kuchni. Po śniadaniu
wynajmujemy skuter na cały dzień (300THB), jedziemy go zatankować (25THB/za
litr benzyny) i ruszamy zwiedzać wyspę (powtarzam sobie cały czas: "jedź
lewą stroną"). Próbujemy się orientować na wyspie według tajskiej mapy -
jest problem bo mapa zawiera tylko główne drogi, mniejszych przecznic już nie.
Porównujemy mapę papierową z GPSem i jakoś daje się poruszać. Znajdujemy po
drodze biuro Grand Sea - wykupujemy w nim rejs na wyspe Koh Phangan na
snorkowanie (1000THB/osobę). Dojeżdżamy do Chaweng, zaliczamy bank żeby
wymienić czeki podrożne, potem wpadamy na słynna plażę (duże fale) a następnie
próbujemy znaleźć drogę w kierunku wodospadów. Znajdujemy jakiś wodospad
którego nawet na mapie nie zaznaczono (wstep 40THB). Dramat nie wodospad.
Syfiata woda, koszmarne dojście, strata czasu. Zapuszczamy się motorem w góry w
centrum wyspy, jeźdźimy drogami gruntowymi w końcu zawracając ze strachu o
motor. Znajdujemy jeszcze jeden wodospad Hat Yai (wstep 4THB) - droga dość
ciężka przez dżunglę ale wodospad bardzo sympatyczny, kilkupiętrowy. Kąpiemy
się pod wodospadem a potem jedziemy kupić bilety powrotne do Bangkoku. Znajdujemy
biuro podróży i kupujemy łączony bilet na autobus-prom-pociag do Bangkoku
(pociąg z miejscami sypialnymi - w sumie 1300THB). Wpadamy jeszcze do knajpy na
obiad (150THB) i wracamy do hotelu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz